Niechciane morderstwo
Gdy tak błąkałem sie po okolicy nogi same zaniosły mnie spowrotem do domu Stolnika. Sam nie wiem, po co tam poszedłem. Może chciałem powiedzieć mu, co o tym sądzę, może chciałem ostatni raz zobaczyć Ewę, a może chciałem paść na kolana i błagać go o zmianę jego decyzji. Ewa była jedyną kobietą, na której mi zależało. Byłem gotowy, by zrezygnować ze swojej szlacheckiej dumy. Jednak te emocje były tak silne, że co chwilę zmieniałem zdanie. W przecągu jednej chwili potrafiłem być zły a zarazem rozażalony i rozgoryczony. W pewnym momecie, gdy tak krążyłęm zauważyłem, że Moskale zatakowali dom Stolnika i próbują się do niego dostać. Sam byłem bez broni. Nie mogłem oddać żadnego strzału. Sam nie wiem, co mnie podkusiło, ale pomyślałem, że może najlepiej będzie jeśli umrę. Wyszedłem na sam środek dziedzińca i czekałem na nadlatującą kulę. Zobaczyłem, że z balkonu strzela klucznik Grwazy. Zabił Moskala niepodal mnie. Zza jego pleców wyłonił się Stolnik. Krew we mnie zawrzała, chwyciłem za broń, wymierzyłem i strzeliłem - zabiłem Stolnika. Upuściłem broń i czekałem na strzał Gerwazego. Niestety Gerwazy chybił, a ja uciekłem i byłem już mordercą. Szlachcicem, który zabił drugiego szlachcica w jego własnym domu, gdy napdali go Moskale. Byłem w najgorszym położeniu z możliwych. Wiedziałem, że wszyscy się ode mnie odwrócą i czeka mnie kara śmierci. Musiałem uciekać.